Autorką poniższego wpisu jest Urszula Holik – marketing communication specialist
w firmie NETFACE.
Chociaż f-commerce to pojęcie stosunkowo nowe, już wyłonili się jego zwolennicy, jak też zagorzali przeciwnicy. Jakkolwiek trudno jest dokładnie oceniać potencjał tkwiący w możliwości sprzedaży za pomocą Facebooka, jedno jest pewne – trend ten na przestrzeni najbliższych miesięcy z pewnością będzie się rozwijał.
F-commerce to ogół działań polegających na korzystaniu z mediów społecznych w celu wspierania transakcji kupna i sprzedaży. Chociaż, zdaniem marketerów, Facebook nie jest platformą, na którą ludzie wchodzą z zamiarem dokonania zakupów, to jednak praktyka dowodzi, że w pewnych wypadkach prowadzenie własnego biznesu za pomocą mediów społecznościowych może przynieść korzyści. A jest o co walczyć: Facebook to blisko 6-milionowy rynek polskojęzycznych konsumentów prawie w ogóle nie zagospodarowany przez konkurencję.
Polski rynek do podbicia
Jak na razie, wśród polskich Internautów zdecydowana większość, bo aż 95% osób, nigdy nic nie kupiła za pośrednictwem Facebooka. Na wynik ten składa się kilka czynników. Po pierwsze f-commerce to obszar rynku, który dopiero się rozwija. Wielu użytkowników Social Media nie ma świadomości, że sklepy na Facebooku istnieją, z drugiej zaś strony serwis traktowany jest bardziej jako centrum wirtualnej rozrywki, nie zaś miejsce, gdzie można kupować produkty. Niemniej jednak, śledząc tendencje na rynkach zachodnich widzimy, że sektor ten przedstawia się obiecująco. W USA rynek transakcji kupna-sprzedaży realizowany za pośrednictwem platform społecznościowych stanowi ponad 2/5 wszystkich transakcji zakupowych realizowanych za pośrednictwem Internetu i stale się powiększa.
Kto kupuje na Facebooku?
Jak wynika z najnowszych analiz, ludzie bardziej skłonni są do dokonywania zakupów na Facebooku na podstawie impulsów, a więc spontanicznie i bez wcześniejszego planowania. Chociaż celem sprzedawców jest poszukiwanie klientów, którzy dokonują zakupów z pełną odpowiedzialnością, to jednak warto wiedzieć, że jak wynika z badań w Stanach Zjednoczonych, średnio 42% dokonywanych w Internecie transakcji to zakupy nieplanowane. Działania te można wspierać targetując swoją ofertę do odpowiedniej grupy docelowej oraz odpowiednio podkreślając atrakcyjność jej elementów.
Wśród kluczowych klientów skupionych wokół mediów społecznościowych, prym wiodą osoby młode, które chętnie wykonują zakupy online również za pomocą innych platform czy serwisów aukcyjnych, o dochodach powyżej średniej krajowej. Zdecydowaną większość stanowią kobiety, chociaż pod względem wielkości portfela zakupowego, na pierwszych miejscach plasują się mężczyźni. Ze względu na to, że większość transakcji dokonywania jest na podstawie impulsu, najliczniejszą grupę facebookowych klientów stanowią osoby otwarte na nowe doświadczenia oraz poszukujące spontanicznych wrażeń.
Co warto sprzedawać?
Ze względu na specyficzny profil konsumentów, pewne grupy produktów będzie o wiele łatwiej sprzedać, korzystając z serwisów społecznościowych. Wśród najchętniej spontanicznie kupowanych artykułów, największą popularnością cieszą się te, które są stosunkowo tanie oraz niosą ze sobą silny ładunek emocjonalny – potrafią rozśmieszyć, dostarczyć prestiżu, radości czy rozrywki. Jak więc wynika z powyższego, najłatwiej jest sprzedać artykuły blisko związane ze światem multimediów, mody, muzyki czy sportu. Równie motywująco działają okresowe promocje – zniżki, rabaty czy też darmowa dostawa, a także typowy sampling, czyli dołączanie do zamówienia bezpłatnych próbek innych towarów.
Jak skutecznie sprzedawać na Facebooku?
Chociaż w ofercie dostępne są darmowe polskojęzyczne aplikacje sklepowe, które można wdrożyć na Facebooku, to jednak posiadają one wiele ograniczeń. Tego typu programy udostępniają panel administracyjny i kont użytkownika lub też zawierają rozszerzenia do popularnego oprogramowania e-commerce. Podstawowe bariery, jakie należy wskazać, to brak wpływu użytkownika na wygląd i działanie sklepu, limity wprowadzanych do oferty towarów, ograniczony system płatności. Równie ważna jest odpowiednia komunikacja – promocja samej platformy istniejącej na Facebooku oraz dostępnych w ofercie towarów. „W przypadku darmowych aplikacji sklep można zintegrować z systemem reklam działającym w ramach portalu. Natomiast rozwiązania dedykowane dają możliwość dołączania do produktów sugestii i komentarzy, wyświetlania informacji o aktywności zakupowej użytkownika na jego Tablicy oraz sugerowania produktów, co szybko i tanio zwiększa zasięg oraz efektywność sprzedaży”, wyjaśnia Dominik Smaga z Netface.
Dlaczego warto sprzedawać na Facebooku?
„Na Facebooku drzemie ogromny potencjał biznesowy, który warto wykorzystać. Bez wątpienia, z biegiem czasu Internauci nabiorą przekonania do platformy f-commerce i będą nabywali towary bezpośrednio z poziomu portalu społecznościowego”, zauważa Michał Chołuj z Netface. Dlatego też, chociaż potencjał f-commerce dopiero się rozwija, warto zauważyć kilka aspektów, które świadczą na korzyść sklepów na Facebooku. Jest to, po pierwsze, stosunkowo niedroga platforma sprzedaży – darmowe aplikacje nie generują kosztów związanych z utworzeniem sklepów, ofertę handlową można zintegrować z reklamami na Facebooku, to portal jest „odpowiedzialny” za pozyskiwanie użytkowników, a więc nie musimy się bać o zasięg czy ilość potencjalnych klientów. Znaczniej więcej możliwości zyskują ci, którzy zdecydują się na wdrożenie autorskich systemów sprzedaży. Takie aplikacje pozwalają na dowolne modyfikowanie sklepu – zarówno pod kątem jego wyglądu, jak również sortowania, filtrowania i opiniowania produktów. Co więcej, dostępne w dedykowanych rozwiązaniach moduły pozwalają na zamieszczanie sugestii i rekomendacji produktów, co jest dodatkowym czynnikiem motywującym podczas dokonywania decyzji zakupowych.
Zdaniem analityków, potencjał f-commerce jest ogromny, a udział sklepów na Facebooku w rynku e-commerce będzie się stale powiększał. O tym, że taka inwestycja może przynosić zyski, przekonało się już wiele firm działających na rynkach Europy Zachodniej i USA. Dlatego również w Polsce warto zastanowić się nad takim rozwiązaniem. Gra bowiem toczy się o ponad 6-milionowy rynek, zaś jak głosi stare przysłowie – kto pierwszy, ten lepszy.