Jeśli już macie dość sprzedaży własnych wyrobów przez facebooka lub bloga i postanowicie wskoczyć na głębszą wodę, to warto zapoznać się z drugą częścią tekstu o handmade, który wyszedł spod ręki Pauliny Wawrzyczek.
Sklepy internetowe
Czy trzeba od razu rzucać się na głęboką wodę kosztów, które generują sklepy dedykowane, dopasowane pod nasze wyobrażenie? Moim zdaniem nie. Oferta sklepów abonamentowych jest interesująca i dla początkującego sprzedawcy może być satysfakcjonująca. W przypadku wybierania platformy sprzedaży bardzo ważne jest sprawdzenie co ona nam oferuje, szczególnie, gdy chodzi o zaplecze techniczne (support, skrypty organizujące pracę i wysyłki itp.)
Centrum Handlowe in Internecie, czyli galerie
Bardzo dużym zainteresowaniem cieszą się również różnego rodzaju portale dla twórców, które są swoistymi bazarami. W jednym miejscu znajdują się różnego rodzaju produkty, wystawione przez ogromne rzesze twórców. Wśród najpopularniejszych można wyróżnić galerie DaWanda, Trendsetterka czy Pakamera. Często trafiam również do ShowRoomu, Decobazaaru i Art-Madam. Są galerie, które specjalizują się w wąskim obszarze działania, np. umieszczone produkty są z jednego, dwóch materiałów, ale w większości przypadków twórcy mają pełną dowolność. Idea jest podobna: platformy oferują twórcom sprzedaż swoich dzieł za pośrednictwem internetowego butiku. Każdy twórca ma swój kąt, w którym oferuje przedmioty. Jakie? Wystarczy spojrzeć na wymienione galerie: od bibelotów, durnostojek, ozdób, wykonanych różnymi technikami, o których przeciętny Kowalski nawet nie wiedział, przez biżuterię (od typowo „koralikowej”, złożonej z półfabrykantów, po droższą, z najwyższej jakości kruszców) i ubrania, po meble! Co łączy te wszystkie produkty? Unikatowość, niepowtarzalność, wyjątkowość. Tego typu miejsca są dla osób, które oferują zupełnie nieszablonowe przedmioty, z ciekawych materiałów, różnych sposobach wykonania, nie wspominając już o przeznaczeniach. Przeglądając oferty ciężko nie oprzeć się wrażeniu, że kreatywność to coś, co w żaden sposób nie jest ujarzmione i ograniczone. Tego typu platformy zawierają wszystko to, co powinny. Są jednocześnie portfoliem i sklepem, są tablicą z ogłoszeniami i miejscem, w którym można znaleźć inspirację. Dodatkowo twórcy mają „z głowy” promocję, bowiem między innymi to właśnie oferują im galerie. Każdy sprzedający ma szerokie spectrum działania: sam decyduje o każdym elemencie, o kosztach, o rabatach, o tym jak będzie reprezentował swój kąt. Jeśli zaś chodzi o stronę galerii, potencjalny sprzedający musi spełnić kilka warunków. Postawą są produkty bardzo dobrej jakości, wykonane w sposób dokładny, ze szczegółowo wykonanymi zdjęciami według podanych wytycznych. Nie do każdej galerii może dostać się dowolny twórca. Owszem, są takie, które zrzeszają każdą osobę, spełniającą warunki, ale są na rynku i takie, które na forach określane są jako „ekskluzywne”. Na usta ciśnie się pytanie: w jaki sposób galerie na siebie zarabiają? Otóż słowem-kluczem jest w tym przypadku prowizja. Jedne platformy oscylują na bardzo niskiej opłacie (np. 5% w DaWanda), chociaż zwykle marża wynosi ok. 20-30% ceny. Poszczególne galerie różnią się detalami, ale zwykle pracują na podobnych warunkach. Osoby, które zdecydowały się na taką postać sprzedaży podkreślają, że w tego typu sposobach najważniejsze jest umożliwienie szybkiego i łatwego sposobu kontaktowania się klienta ze sprzedającym, a także z pracownikami galerii. Support techniczny to bardzo ważny element szczególnie dla osób, które zaczynają swoją przygodę w e-butikach. Maksimum korzyści dla twórcy niesie obecność w kilku galeriach, bowiem większość kupujących ma swoje ulubione.
Galerie mają wiele zalet, ale moim zdaniem najważniejszą jest promocja. Kilka osób krzyczy głośniej, niż jedna. Często spotykam się z boxami reklamowymi, które prowadzą wprost pod internetowe drzwi e-butików. Na miejscu czeka na mnie asortyment tak szeroki, tak zróżnicowany i bogaty, że jeszcze nigdy nie wyszłam z pustymi rękami, choć czasem bym chciała.
Artysto! Promuj się!!!
Ale załóżmy, że jesteś twórcą typu „Zosia Samosia” i nie interesują cię ani formy płatne, ani w żadnej sposób zbiorowe. Chcesz tworzyć swoją markę „tymi ręcami”. Czy wystarczy Fanpage? Nie. Czy wystarczy portal aukcyjny? Nie. Blog, forum? Nie. To dalej za mało. Internet wypełniony jest po brzegi pomysłami osób, które liczą na to, że samo się stanie, rozpromuje i osiągnie sukces. Tak to niestety nie działa. Zatem gdzie się promować? Odpowiedź jest banalna: WSZĘDZIE. Facebook i Twitter to podstawa. Instagram to narzędzie, które już pokazało, jak jest ważne i to jeszcze nie koniec jego możliwości. Okej, lajk czy retweet to jeszcze nie jest forma przełożenia na gotówkę, ale dzięki temu jednemu kliknięciu oferta dociera do kolejnych osób. Podobnie jak Pinterest czy polski odpowiednik Zszywka. Te miejsca są nie tylko portalami wypełnionymi inspiracjami, ale mogą one w prosty sposób prowadzić wprost do domowej fabryki rzeczy unikatowych. Spore sukcesy można wypracować na czyjejś popularności i tu prym wiodą blogerzy i vlogerzy szczególnie lifestylowi. Warto zaproponować takim osobą współpracę, bowiem za każdą z nich stoi masa subskrybentów. Tu podstawowa zasada brzmi: Nigdy nie proś o wyłącznie pozytywną recenzję. To totalny, absolutny obciach. Jeśli nie jesteś osobą, która boi się krytyki, pozostaw tworzenie na etapie Szuflandii…
Twórcy w Internecie mają pole do popisu. Zależnie od własnych oczekiwań, środków i ambicji, mogą sobie dorabiać, ale mogą też stworzyć niepowtarzalną markę, która podbije serce. Możliwości jest wiele. Mogą być one zupełnie nieodpłatne, mogą wymagać kosztów, ale prawda jest taka, że wszystko zależy od zaangażowania i jakości oferowanego produktu.
Co zatem wybrać?
Cóż, mogłabym porównać to pytanie do innego – „Gdzie chciałbyś mieszkać?”
Opcji przecież jest tak wiele. Możesz żyć niczym hippisi w komunach, ze zgrają mniej lub bardziej znanych ci osób, dzieląc z nimi każdy kąt, w tym łazienkę i kuchnię. Rozwiązanie to jest na pewno tanie, ale w którym momencie szlag cię trafi z powodu zlewu pełnego brudnych naczyń? Możesz dodać „Jest tanio, poza tym ja tu tylko śpię!”, ale z zaletami jest tak, że często zamieniają się wady, a ty zaczniesz szukać czegoś innego. Ot, na przykład do wynajmowanego mieszkania… Niby lepiej, ale nie licz na to, że będziesz mógł przemalować ścianę na swój ulubiony kolor, że będziesz mógł powiesić obrazek w dowolnym miejscu, a o reorganizacji przestrzeni najlepiej już na starcie zapomnij. Oczywiście, da się tak żyć, ale w pewnym momencie organizm naturalnie zapragnie swobody. Cóż, ona trochę kosztuje. Musisz zmierzyć się z własnymi możliwościami i oczekiwaniami. Musisz odpowiedzieć sobie na kilka ważnych pytań: „Czy mnie stać?”, „Czy mnie będzie stać?”, „Czego oczekuję?” i „Jak mam zamiar spożytkować tą możliwość?”…
Ta pokrętna metafora służyć ma jednemu: zdefiniowaniu swoich wymagań oraz alternatyw. Wybór platformy, na której chcemy sprzedawać rękodzieło, zależny jest od ogromnej liczby czynników, ale moim zdaniem – warto postawić na sklepy internetowe, bo po analizie wszelkich plusów i minusów, to one wydają się najrozsądniejszą opcją, nawet jeśli biznes dopiero się rozkręca, a my sami nie wiemy co z tym faktem począć.