„Przez żołądek do serca” – mówi stare porzekadło. W przypadku sióstr Popardowskich można powiedzieć „przez żołądek do sukcesu”. Historia powstania So Sweet Project brzmi wręcz bajkowo. Od domowego pieczenia dla znajomych, po obsługę dużych eventów, nagrody i chwile w najlepszym czasie antenowym. O tym, jak pasja przerodziła się w pełnoetatową pracę. O najpopularniejszej internetowej cukierni artystycznej opowiadają właścicielki – Paulina i Weronika.
Zaczynałyście w maju 2010 roku i szturmem podbiłyście internet. Jak narodził się pomysł na So Sweet Project?
Tak, oficjalnie funkcjonujemy od maja 2010 roku, jednak pomysł na So Sweet Project i pierwsze projekty powstały wcześniej. Jako siostry zawsze chciałyśmy robić coś razem – So Sweet Project dał nam możliwość wspólnego tworzenia i realizowania pasji.
Czy przed rozpoczęciem działalności w internecie miałyście jakieś doświadczenie w e-handlu? Czym zajmowałyście się wcześniej?
Nigdy nie miałyśmy doświadczenia w tego typu działalności. So Sweet Project to nasz pierwszy wspólny projekt, wcześniej każda z nas zajmowała się typową pracą – od poniedziałku do piątku.
Jak wygląda typowy „dzień roboczy” w internetowej cukierni artystycznej SSP?
To dość trudne pytanie, bowiem nasze zajęcia są bardzo zróżnicowane. Najczęściej jednak dzień zaczynamy od produkcji ciastek – wypiekania, nadziewania, przygotowywania kremów itp. Ten proces najczęściej trwa do godziny 11.00. Następnie spotkania z klientami, maile, zamówienia, dostawcy, długo by wymieniać. Jednak zawsze staramy się, aby nasi klienci dostali jak najświeższy produkt, dlatego produkcja odbywa się tak naprawdę cały dzień. Na przykład, jeśli zamówienie ma być gotowe na godzinę 17.00 – ciastka wypiekane są około 15.00.
SSP nie jest zwykłym sklepem internetowym. Na Waszej stronie i na facebookowym fanpage można znaleźć galerię pomysłów i produktów. Natomiast zamówienie można złożyć inną drogą. Jak ten proces wygląda?
Staramy się podchodzić do naszych klientów w spersonalizowany sposób, dlatego odeszłyśmy całkowicie od „szablonów zamówień”. Wszystkie informacje na temat dotychczasowych realizacji zamówień można znaleźć na naszym FB lub blogu. Klient może wybierać spośród gotowych już projektów lub poprosić o coś całkowicie innego. Wystarczy przesłać do nas maila i pokrótce napisać, jak miałoby wyglądać zamówienie (ilość cupcakes, wzór, pomysł, okazja na jaką mają zostać wykonane, data realizacji) – to są tak naprawdę informacje kluczowe, które dają nam możliwość realizowania zamówienia. Smaki także są kwestią otwartą – teoretycznie posiadamy podstawowe bazy smaków ciast i nadzień (dla tych niezdecydowanych), ale można zamówić ciastka z ulubionymi dodatkami, np.: sernikowe, z dodatkiem ulubionych słodyczy, smakiem nawiązujące do kolorystyki ozdób (np. tęczowe cupcakes z owocowym nadzieniem na 2. urodziny o tematyce bajkowej). Zamówienie można opłacić przy odbiorze lub przelewem. Nie wymagamy przedpłat.
Wasza strona stworzona jest na platformie blogspot, dlaczego nie zdecydowałyście się na własną domenę, a jedynie na „blogową” stronę?
Blog jest jedynie „bazą” informacyjną. Naszym głównym kontaktem z klientami jest Facebook i jak na razie całkowicie nam wystarcza.
Jak wyglądały przygotowania do utworzenia Waszego projektu? Jakim budżetem dysponowałyście na starcie?
Budżet początkowo był po prostu „stanem” naszej domowej kuchni, z której zapożyczyłyśmy sprzęt. Oczywiście, z czasem musiałyśmy wymienić go na profesjonalny, przystosowany do tak dużej produkcji. Trudno nam określić początkowy budżet – bowiem na samym początku So Sweet Project miało być jedynie dodatkowym, weekendowym zajęciem, które miało pomóc nam w realizowaniu pasji i sprawiać po prostu przyjemność.
Co Waszym zdaniem należy zrobić, żeby dobrze wystartować w e-biznesie?
Miałyśmy duże szczęście, że w przypadku So Sweet Project zadziałała „poczta pantoflowa”. Od osoby do osoby, kolejne zamówienia spływały na naszą skrzynkę. Osobom zaczynającym swój e-biznes polecamy oczywiście wszystkie portale społecznościowe, które pozwalają nie tylko na bezpośredni kontakt z grupą docelową, ale także pozwalają na świetne promowanie produktów, poprzez nawiązywanie współpracy barterowej z innymi tego typu działalnościami.
Jakimi kanałami docieracie do klientów?
Może zabrzmi to dość dziwnie, ale przez dwa i pół roku działalności So Sweet Project nie stosowałyśmy działań marketingowych charakterystycznych dla e-biznesu. Naszymi działaniami było „wyjście do klienta” za pośrednictwem miejskich targów, spotkań kulturalnych, imprez plenerowych, a także organizowanych przez nas pokazów.
Jak rozwiązujecie kwestię logistyki i dostaw?
Nasza pracownia mieści się przy pl. Konstytucji w Warszawie. Nie posiadamy sklepu stacjonarnego, jednak zamówienia można odbierać od nas osobiście.
Czym wyróżniacie się na tle konkurencji?
To trudne pytanie i nie chciałybyśmy się porównywać do konkurencji. Myślę, że kluczem do sukcesu jest pasja i dbałość o szczegóły. Tego staramy się pilnować, nawet przy najmniejszych zamówieniach.
Jakie imprezy najczęściej uświetniają Wasze dzieła? Kto jest głównym targetem?
Ciastka jedzą wszyscy. To taka nieśmiertelna prawda. Naszymi klientami są agencje reklamowe, eventowe, młode dziewczyny prezentujące ciastka swoim ukochanym, mamy, tatusiowie, babcie. Tak naprawdę to zarówno klienci firmowi, jak i indywidualni.
Na jakie trudności najczęściej natrafiacie podczas tworzenia zleceń?
Brak czasu. To podstawowa trudność. Ciągle pracujemy jako 2-osobowa firma i wszystkie elementy wykonujemy samodzielnie (zamówienia, dostawy, realizacja ciastek, kontakt z klientem, księgowość itp.) i często brakuje nam czasu na nowe projekty, pewnych zamówień nie możemy zrealizować…
O So Sweet Project dowiedziałam się dzięki kobiecemu magazynowi, który nagrodził Was w kategorii „Kreatywne w biznesie”. Czy macie jeszcze jakieś inne sukcesy, którymi warto się pochwalić?
Rzeczywiście, redakcja magazynu Glamour nagrodziła nas w tej kategorii, co było dla nas ogromnym wyróżnieniem. Dwukrotnie gościłyśmy w redakcji Dzień Dobry TVN, w serialu „Przepis na życie”, w ramówce „Top Model”, w sesjach zdjęciowych do magazynu K-mag, na otwarciu nowej kulturalnej koperty POKA POKA we Wrocławiu… długo można by wymieniać.
Jeżeli miałabym złożyć jedno zdanie, które opisuje Wasz biznes i bazuje na opiniach klientów, które znalazłam w internecie, to musiałabym użyć haseł takich, jak: „świetny pomysł”, „wyśmienite”, „unikatowe”, „robią wrażenie” oraz „niewygórowane ceny”. Jaki jest Wasz przepis na sukces?
Przede wszystkim pasja. I chęć działania. To, co robimy na co dzień, jest tym, co chcemy robić już cały czas. Podobno, jeśli robi się to, co się lubi, człowiek nie przepracuje ani jednego dnia w życiu. My tą maksymą właśnie się posługujemy. Oczywiście, bywają dni, kiedy jesteśmy zmęczone i tęsknimy za pracą od poniedziałku do piątku (obecnie pracujemy 7 dni w tygodniu, po ok 14 godzin dziennie), ale to tylko uświadamia nam, że to, co robimy jest doceniane i ciągle wzbudza zainteresowanie.
Jakie są Wasze plany na przyszłość? Stacjonarna kawiarnia, a może sklep internetowy z Waszymi wypiekami?
Plany na przyszłość to kawiarnia stacjonarna – miejsce, do którego będzie można przyjść i wypić kawę, porozmawiać z nami i zarazić się pasją do pieczenia. I na koniec liczbowe podsumowanie. So Sweet Project to: …dwuosobowa firma, realizująca ok. 250 cupcakes dziennie. Nasz fanpage liczy sobie ponad 26 tys. fanów, a liczba odwiedzin tygodniowych (zasięg) to ok. 15 tys. osób.
—
Powyższy artykuł pochodzi z Magazynu eKomercyjnie #14. Zapraszamy do przeczytania całego numeru!