Przyznam, że zanim napisałem ten artykuł, nie korzystałem z Allegro (w celach sprzedażowych) przez dobre dwa lata. Po tak długiej przerwie postanowiłem zobaczyć, czy coś się zmieniło. Czy warto z niego korzystać? Chciałem się przekonać przede wszystkim, czy mogę sprzedawać z zyskiem lub zysk ten czerpać z Allegro w inny sposób. Dlaczego? Dlatego, że lubię zarabiać! A Wy nie?
Allegro, nazywane czule przez niektórych AlleDrogo, często wskazywane jest jako odpowiedzialne za systematyczne psucie rynku i trwającą na nim bezpardonową wojnę cenową. Zwolennicy „spiskowej” teorii, zapytani, jakie konkretnie działania Allegro uznają za złe, szkodliwe, nieetyczne, amoralne (niewłaściwe skreślić) wskazują głównie na: wysokość pobieranych opłat, wysokość prowizji, „przymus” PayU i wprowadzenie SendIt. Generalnie, Allegro jest złe, gdyż chce zarabiać! Zaraz, zaraz… jak to szło?! Już wiem – kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamień!
Kamień pierwszy: wysokość opłat
Jak wiadomo, prowadzę księgarnie, dlatego wystawiłem książki. Za każdą z moich „aukcji” zapłaciłem 20 groszy, oczywiście nie wybrałem „wodotrysków” (ramki, wyróżnienia, promowane produkty, cuda na kiju).
Nie wydaje mi się, aby w miejscu stricte cenowej konkurencji „bajery” te miały znaczący wpływ na sprzedaż. Istotne jest jednak to, że zapłaciłbym tyle samo, nie mając wsparcia w postaci sklepów. Czyli, nie mając żadnego zaplecza, mógłbym wystawić swój towar na wielkiej i odwiedzanej dziennie przez miliony ludzi platformie handlowej za 20 groszy/10 dni lub, jak kto woli, 60 groszy/miesiąc. Zdzierstwo, powiadam, zdzierstwo! Tyle kosztuje jeden przeklik z AdWords na [księgarnia] z pozycji 5…
Kamień drugi: prowizja
Zaczynając na dwóch nowych kontach z zerową liczbą gwiazdek, sprzedałem (z zyskiem) w ciągu tygodnia kilka przedmiotów (na siedmiu „aukcjach”). Z każdej transakcji Allegro potrąciło sobie 5%. W cenie tej miałem jednak PayU – które w sklepach kosztuje mnie prawie 2% (o czym poniżej). Biorąc pod uwagę, że sprzedaż przyniosła mi zysk, to Allegro nie wypadło tak źle (porównuję do kosztów pozyskania klienta z płatnych źródeł i zysku ze sprzedaży w naszych sklepach). Wszystkich, którzy uważają, że 5% to dużo za dostęp do platformy takiej, jak Allegro – zapraszam do wysłania zapytań do polskich sieci afiliacyjnych. Ich potencjał sprzedażowy (w mojej skromnej ocenie) jest znikomy, a propozycje miksu CPC (od 20 groszy netto) + CPS (na poziomie 10%) to codzienność. Wszystko oczywiście na przedpłacie, która niewykorzystana przepada.
Kamień trzeci: PayU
Niezależnie z jakiego kanału płatności online korzystamy, średni koszt oscyluje w granicach 2,5%. Na Allegro w „cenie” prowizji mamy szybkie płatności. Nie sądzę, aby komukolwiek trzeba było tłumaczyć korzyści z ich stosowania. W moich aukcjach to jedyny akceptowalny rodzaj płatności – lubię szybkość, pewność i wygodę. Oczywiście Allegro dobrze zarabia na tej usłudze, zwiększając dodatkowo swój udział w rynku płatności. Dlaczego miałoby mi to przeszkadzać? Nie mam mentalności psa ogrodnika.
Kamień czwarty: SendIt
Nigdy nie korzystałem z brokerów, już od dawna mamy znacznie lepsze ceny u kurierów. Złościć mogłoby mnie, że Allegro poprawia konkurencyjność mniejszych firm, którym na starcie oferuje ceny, o jakich ja w 2008 roku mogłem tylko pomarzyć. Jednak z punktu widzenia klienta, a bez klientów nie warto byłoby być na Allegro, to dobre rozwiązanie. Dodatkowo, dzięki SendIt skończy się wreszcie praktyka zawyżania kosztów dostawy (kiedy Allegro zakaże kosztów dostawy wyższych niż oferowane przez SendIt), która sprzedającemu pozwala zaoszczędzić parę groszy, ale utrudnia uczciwe konkurowanie i porównywanie ofert przez kupujących.
Nasz rynek nie jest jeszcze zbyt duży (raptem 3,1% sprzedaży to handel online) ani zróżnicowany. Porównywarek jest kilka, ale już wiadomo, że pod koniec roku zostanie może z pięć. Natomiast pozycja Allegro na rynku portali aukcyjnych (choć teraz to już właściwie platforma handlowa) jest niezachwiana. Porażka eBay na polskim rynku to bodaj największy sukces Allegro, wynikający moim zdaniem głównie z jakości usług. Przyjmując nawet, że Allegro jest tym, co najgorsze w e-commerce, to jakie są alternatywy?! Moim zdaniem, na dzisiaj brak poważnej konkurencji.
Wielkość generowanej sprzedaży i jakość obsługi Świstaka sprawiły, że zrezygnowałem z niego w 2009 roku. W tym roku spróbowaliśmy ponownie (mimo wprowadzenia w międzyczasie 2% prowizji), jednak po kilku dniach wiedzieliśmy, że decyzja sprzed lat była słuszna. Nie korzystamy ze Świstaka i raczej to się już nie zmieni.
Kolejny pretendent – „serwis nie mający nic wspólnego z serwisami świstak i allegro” (Aukcje.fm) – jedyna słuszna i prawdziwie polska platforma. Komentować nie będę, „jaki koń jest, każdy widzi”. Młode wilki są jeszcze młode i nie widzę w nich kandydatów na allegrobójcę.
Czy Allegro to zło wcielone? Nie, zły to jest ZUS, comiesięczna danina publiczna, a w zamian jedno wielkie nic. Nasza starość nie zapowiada się jak złota polska jesień, a raczej jak sroga i mroźna syberyjska zima. Allegro jest firmą, której właściciele, tak jak Wy, chcą zarabiać i właśnie po to, a nie w celach charytatywnych, zbudowali potężną platformę e-commerce. Platformę, która zafundowała eBay potężnego kopniaka w cztery litery, z czego jako Polak byłem cholernie dumny.
Nie ma, póki co, przymusu korzystania z Allegro, ale grzechem byłoby nie wykorzystywać wszystkich dostępnych na rynku narzędzi. Co nie zmienia faktu, że na narzędziach trzeba się znać i umiejętnie z nich korzystać. Trudno winić młotek, gdy ktoś bezskutecznie próbuje wkręcić nim śrubę…
—
Marcin A. Dobkowski – człowiek niepoCZYTAlny, fantasta, pierwszy europejczyk zagrożony
karoshi, za biedny na biznesmena, więc przedsiębiorca :) Z wykształcenia prawnik. Od
10 lat zajmuje się zawodowo zarządzaniem cudzymi firmami, a od 8 lat rodzinnymi i swoimi
(Genius Creations, Morgana, Madbooks.pl, Bookiatryk.pl).
Powyższy artykuł pochodzi z Magazynu eKomercyjnie #7. Zapraszamy do przeczytania całego numeru!