Adam Jesionkiewicz jest przedsiębiorcą internetowym z kilkunastoletnim doświadczeniem. Wydawał znane portale (w tym Valhalla.pl – pierwszy w Polsce profesjonalny wortal rozrywkowy, Futbol.pl, czy PC.com.pl). Jest także właścicielem agencji marketingowej specjalizującej się w budowie i zarządzaniu tożsamością marek, ze specjalizacją w ekosystemach internetowych. Wcześniej piastował funkcję dyrektora kreatywnego w kilku polskich i międzynarodowych agencjach reklamowych. Jego pasją jest fotografowanie bezkresu kosmosu i po części tego będzie dotyczył wywiad. Adam rozpoczyna swój romans z ecommerce. Czy uda mu się zaistnieć w zupełnie nowym w nowym „świecie”?
Zapraszam do kolejnego wpisu z cyklu Pokaż Swój Sklep.
Krzysztof Bartnik (eKomercyjnie.pl): Jak bardzo jesteś w stanie wykorzystać wcześniejsze doświadczenia z biznesów internetowych i marketingowych w inkubowaniu nowego przedsięwzięcia?
Adam Jesionkiewicz (Astromarket.pl): Praktycznie rzecz ujmując, Astromarket.pl nie jest dla mnie nowym przedsięwzięciem. Razem z zespołem robimy to od lat. Z tą różnicą, że tym razem nasz know-how wykorzystamy do budowy własnego biznesu. Do tej pory kręciłem się raczej w świecie usług i z każdym rokiem coraz mniej one mnie satysfakcjonują. W tym świecie jest pewien rodzaj sufitu, którego nie da się przebić, a budowanie cudzych biznesów zawsze ograniczone jest, mówiąc dosadnie – wyobraźnią i potrzebami zleceniodawcy. Nie ma lepszego poligonu do sprawdzenia swoich kompetencji niż rozkręcenie własnego biznesu handlowego, czy produkcyjnego. Nie jest tajemnicą, że będę starał się wykorzystać wszystkie swoje umiejętności płynące z tych blisko 20 lat działania w reklamie. Podstawą każdego startupu internetowego jest potencjał, który posiada jego zespół na starcie. My mamy wszystkie narzędzia i wiedzę do tego, żeby większość potrzebnych nam usług zrealizować in-house, czy w grupie własnych firm. Mamy agencję reklamową, mamy studio fotograficzne, mamy copywriterów, grafików, programistów, a co najważniejsze, strategów świetnie poruszających się w biznesie internetowym.
KB: Dlaczego zdecydowałeś się uruchomić sklep internetowy?
AJ: To bardzo długa historia, której początek można odnaleźć w 2002 roku. Wtedy na poważnie zająłem się moją przykurzoną pasją patrzenia w gwiazdy. Kosmos zawsze mnie intrygował i każdą wolną, gwiaździstą noc przeznaczałem na obserwacje. Ponieważ internetowe serwisy nie spełniały moich oczekiwań w kontekście społecznym, czy informacyjnym, korzystając z wiedzy i wcześniejszych doświadczeń, w 2003 roku otworzyłem własny serwis społecznościowy integrujący i animujący pasjonatów skupionych wokół astronomii miłośniczej – Astropolis.pl (wcześniej Astro-Forum.org). Bardzo szybko stał się on liderem rynku, a dzisiaj jest jedną z największych społeczności astronomicznych na świecie. Jak na serwis niszowy może pochwalić się sporym zasięgiem (>100 tys. miesięcznie, 600 tys. UU rocznie).
Chorobliwa wręcz pasja doprowadziła mnie do wybudowania własnego, zaawansowanego obserwatorium astronomicznego, w pełni zrobotyzowanego, z którego, w każdą pogodną noc, wykonuję zdjęcia, czy obserwacje, których wyniki przekazuję środowiskom naukowym.
Do tej pory wszystkie moje inicjatywy z zakresu astronomii były w 100% niekomercyjne. Astropolis.pl, funkcjonujące już wiele lat, utrzymywane jest z moich prywatnych pieniędzy, co przynosi mi ogromną satysfakcję. Dzięki oddaniu hobby poznałem wiele fantastycznych ludzi z całego świata, którzy bezpośrednio przyczyniają się do rozwoju astronomii, zarówno w kontekście naukowym, jak i czysto komercyjnym (producenci sprzętu). Od jakiegoś czasu wiele z tych osób zaczęło namawiać mnie na stworzenie w Polsce firmy sprzedającej sprzęt. Co więcej – dziwili się, jak to możliwe, że podmiot, który bezpośrednio wpłynął na rozwój astronomii amatorskiej w Polsce nie czerpie z tego żadnych korzyści, kiedy inne firmy dzień w dzień zwiększają sprzedaż, promując się na nim?
To nie wystarczyło, żeby mnie przekonać. Ślepo wierzyłem, że pasję trzeba oddzielać od biznesu. Pod koniec 2010 roku jednak coś we mnie pękło. Trudno mi wskazać jedną bezpośrednią przyczynę tego, że nagle, z dnia na dzień zacząłem myśleć, liczyć, analizować. Na pewno na decyzję wpływ miały zagraniczne firmy, które zaczęły zgłaszać się do Astropolis z propozycją wykorzystania mojej marki do wprowadzenia ich na polski rynek. Wtedy zacząłem się zastanawiać, czy czasem nie tracę ogromnej życiowej szansy na zbudowanie firmy, która pozwoliłaby mi się w 100% zająć pasją?
Ostatecznie podjąłem decyzję, że „teraz – albo nigdy”. Co istotne, nie jestem typem handlowca i idea samego sklepu nigdy nie byłaby wystarczającym powodem, żeby wejść na poważnie w biznes astronomiczny. Astropolis przekształcamy w grupę firm działających w bardzo różnych specjalizacjach połączonych wspólnym mianownikiem – astronomią. Mamy już największą społeczność (Astropolis.pl, Celestia.pl), rozpoczęliśmy dostarczanie sprzętu (Astromarket.pl), w tej chwili pracujemy nad wydawnictwem (książki drukowane, ebooki), serwisem informacyjnym, produkcją sprzętu astronomicznego (fabryka w Polsce), a także kilkoma innymi, bardzo innowacyjnymi projektami. Naszą siła jest w komplementarności. Chcemy zajmować się tylko i wyłącznie tym, co sami kochamy robić.
KB: Ile trwało uruchomienie Twojego sklepu?
AJ: Pierwsze umowy z dostawcami zacząłem podpisywać jeszcze w poprzednim roku. Pierwsza dedykowana osoba do pracy przy Astromarkecie pojawiła się w kwietniu. Dzisiaj nad marką sklepu pracuje 9 osób. „Problemem” rynku astronomicznego jest to, że większość marek nie ma swoich importerów, więc niejako z obowiązku staliśmy się importerem (w wielu przypadkach wyłącznym przedstawicielem) sprzętu z kilkunastu krajów świata. Oczywiście dla nas jest to zaleta, bo pozwala stworzyć rynek od zera i kształtować go wg własnej strategii. Trudno mi znaleźć inne rynki, które w Polsce byłyby jeszcze tak dziewicze.
Uruchamianie sklepu do stanu, który określam jako „podstawowy”, potrwa jeszcze wiele miesięcy. Oferta liczy tysięce pozycji, które trzeba opisać, często sfotografować. Nawet oryginalne opisy w natywnych językach nie są dla nas akceptowalne. W tej branży wszystko trzeba tworzyć od zera. Ruszyliśmy wcześniej, bo zaczęły nas dosłownie zalewać zamówienia, więc stwierdziliśmy, że szkoda marnować potencjał – nawet kosztem ograniczonej startowej oferty widocznej w sklepie. Przez trzy miesiące od ogłoszenia naszych zamiarów (jeszcze przed startem) sprzedaliśmy sprzęt za wartość obrotową, jaką wiele sklepów chciałoby generować przez rok. To znacząco utwierdziło mnie w tym, że podjąłem dobrą decyzje – wchodząc w komercyjną działalność na polu astronomii.
KB: Jakim budżetem dysponowałeś na początku działalności?
AJ: W przeciwieństwie do typowych startupów nie rozpoczynaliśmy działalności w garażu i z groszami na koncie. Astromarket i Astropolis to poważne przedsięwzięcia ze sporym kapitałem startowym. Same zakupy inicjalne (wymóg zostania dealerem na danym terytorium) pochłonęły już kilkaset tysięcy złotych. Nie jest to łatwy biznes, bo wiele bardzo wartościowych produktów, które zamówiliśmy do sklepu dopiero się produkuję (6 miesięcy realizacji), a gotówkę musieliśmy przelać w momencie zamówienia. Sprzęt astronomiczny jest bardzo drogi. Sensowne teleskopy, czy kamery astronomiczne, kosztują od kilku do kilkuset tysięcy – za sztukę. Branża jest bardzo nieuporządkowana i nie ma żadnych strategii wspierających regionalnych dealerów. Inaczej mówiąc – wyznaje się tu prostą zasadę. Chcesz nas sprzedawać, to musisz kupić cały asortyment. Taka filozofia dotyczy niestety większości marek, które jako pierwsi wprowadzamy do Polski.
Ostatnio jest mi trochę lżej, bo udziały w Astromarkecie kupił mój wieloletni kolega w pasji – Jacek Zbroiński, człowiek z ogromnym doświadczeniem w zarządzaniu i sprzedaży branży IT. Chcemy zrobić z tego stabilną firmę, która nie tylko wysysa kapitał ze społeczności, ale w zamian daje wiele, choćby w postaci projektów edukacyjnych, czy działalności non-profit, w którą Astropolis, jako grupa firm, niezmiennie będzie się angażować.
KB: Dlaczego postanowiłeś sprzedawać tak nietypowy produkt?
AJ: Bo to mój produkt. Kocham ten rynek, znam się na nim jak na niczym innym. Żyje nim 24h na dobę, 7 dni w tygodniu, 365 w roku. Astronomia to mój świat, moje hobby, moja miłość. W tej chwili wydaje mi się to naturalną ewolucją. Paradoksalnie, dopiero działalność komercyjna umożliwiła eksplorację zupełnie nowych przestrzeni związanych z moim hobby. Pojawiło się nieoczekiwane zainteresowanie mediów. Dzwonią, pytają, są zaintrygowani. Wcześniej, kiedy wszystko robiliśmy „za darmo”, nikt z poza środowiska nie interesował się naszą działalnością. Dlatego nazwałem to „paradoksem”.
KB: Czy zdecydowałeś się na gotową platformę sklepową czy stworzyłeś własną?
AJ: Jako fundament dla Astromarketu wybraliśmy jedną z gotowych platform. Kolejne kroki to już nasze autorskie rozwiązania. Własny zespół developerski pozwala nam realizować dowolne pomysły, co doceniam, jak wyjątkowy atut.
Zresztą,internet jest tylko fragmentem całej dystrybucji. Już szukamy miejsca na pierwszą placówkę sklepu offline. Bardzo mocno myślimy o filozofii ROPO. Mamy fajny pomysł na nowy model biznesowy związany z filiami (lokalnymi) sklepu. Na pewno w najbliższych czasach w tym sektorze będzie się dużo dziać. Budujemy biznes na całe życie, więc krok po kroku realizujemy naszą strategię.
KB: Gdybyś miał teraz robić swój e-sklep, to co zrobiłbyś inaczej?
AJ: Za wcześnie na takie podsumowania i wnioski. Mogę tylko żałować, że nie posłuchałem przyjaciół (i oponentów) i nie otworzyłem sklepu kilka lat temu. Dzisiaj, być może, mielibyśmy pozycję lidera w Europie. Teraz, niestety, będziemy musieli powalczyć o naszych potencjalnych klientów, co drastycznie zwiększa koszty inkubacji.
KB: Ile zamówień pojawiło się w Twoim sklepie pierwszego dnia po starcie?
AJ: W pierwszej dobie pojawiło się kilkunastu klientów, mimo, że wykonaliśmy cichy start. Przed startem strony internetowej sprzedaliśmy towar kilkudziesięciu klientom. Większą promocję otwarciową przeprowadzimy dopiero w sierpniu. Do tego czasu chcemy nauczyć się logistyki, obsługi klientów oraz zidentyfikować potencjalne problemy. Do końca roku planujemy wyposażyć w sprzęt astronomiczny 2 tysiące klientów. Stawiamy na budowanie wieloletnich, silnych i lojalnych relacji z naszymi partnerami. Brzmi to jak typowy marketingowy frazes, ale w astronomii nie da się inaczej. To nie jest branża gotowych gadżetów „plug&play”. Naszych klientów musimy zaintrygować, wyedukować, ewoluować, zaś sprzęt serwisować i tuningować.
Jesteśmy prawdopodobnie jedyną taką firmą. Być może trzeba nas określić mianem – najbardziej egzotycznej, kosmicznej firmy w Polsce. ;)
Czytających ten wywiad zapraszam do spojrzenia w nocne niebo – najlepiej kiedy nie ma chmur, a Księżyc jest w nowiu (czyli go nie ma). A potem przyjdźcie do nas i pozwólcie pasji rozkwitnąć;).